Matematyka, zwana też królową nauk, jest dziedziną dysponującą metodami dedukcji wykorzystywanymi do uzyskania wniosków z przyjętych założeń. Obszar, jakim się zajmuje, jest dość spory, a co najważniejsze – ciągle się rozszerza.
Peter Blankman cierpi na zaburzenia lękowe często uniemożliwiające mu normalną egzystencję. Codzienność wywołuje u niego paraliżujący strach prowadzący do napadów paniki. Zalążek szczęścia odnajduje w matematyce – to jej ufa bezgranicznie. Chłopak nie mierzy się jednak sam ze swoimi problemami – ma siostrę, na której zawsze może polegać, matkę, będącą dla niego swoistą ostoją, oraz przyjaciółkę, której nie przeszkadza czcza gadanina o wyższości matematyki.
Pewnego dnia matka Petera ma zostać uhonorowana nagrodą, jednak podczas ceremonii, zostaje dźgnięta nożem. Chłopak nie wie co zrobić, na domiar złego znika jego siostra. Nastolatek przekracza próg niebezpiecznego świata, o którego istnieniu nie miał pojęcia. Aby przetrwać, będzie musiał wykorzystać swoją jedyną broń – dar analitycznego myślenia.
Niektóre kłamstwa mówi się nie po to, żeby ktoś w nie uwierzył, ale ponieważ następstwa prawdy są zbyt przerażające.
Powieść Toma Pollocka to, można powiedzieć, czytelnicza gra, której zasad nikt nie wyjaśnił. Fabularne rozwiązania są intrygujące, aczkolwiek zakrawają momentami na absurd – nieprawdopodobne zwroty akcji, rzucone pytania bez odpowiedzi, wątpliwości szkicujące ponury obraz przedstawianej rzeczywistości. Czytelnik ma wrażenie, że w książce znajdują się wszystkie możliwe konfiguracje danego zdarzenia. To one tworzą istny zlepek glinianej sensacji, która pod wpływem odrobiny wody rozsądku zamienia się w błoto. Ono zaś potrafi narobić bałaganu.
Nie ulega wątpliwości, że największa atencja została poświęcona głównemu bohaterowi. Strach wpijający się szponami w życie nastolatka staje się jego definicją. Chłopak stara się stawić mu czoła i, kierowany determinacją, robi wszystko, aby nie dopuścić go do głosu. To walka z samym sobą. Przyglądając się zarysowi tej postaci, można stwierdzić, że została ona dobrze przedstawiona – czytelnik dostrzega jak nastolatek, targany sprzecznymi emocjami, stara się pogodzić z tym, co go spotyka.
Warto zwrócić uwagę na dość ciekawy wątek skupiający się na matematyce. Jest ona osobną personą mającą swoje zasłużone miejsce u boku bohatera. Nastolatek bowiem wierzy, że królowa nauk rozwiąże wszystko i na wszystko da odpowiedź. Jego myśli zamieszkiwane są przez stosy niekończących się liczb. Ten rzadko spotykany motyw nadaje książce dużo świeżości. Niestety momentami zbyt duża ilość matematycznych pojęć może wprawić odbiorcę w konsternację lub brak zrozumienia niektórych fragmentów powieści. Niemniej w całej swojej złożoności wątek ten został dobrze przedstawiony.
Naprzemienna perspektywa scalająca ze sobą przeszłość i teraźniejszość sprawdza się bardzo dobrze. Można odnieść wrażenie, że narrator wraca do minionych zdarzeń za sprawą jakiegoś impulsu mającego miejsce „teraz”. Tak jakby wydarzenia pobudzały struny wspomnień, otwierając odpowiednie szuflady w pamięci. Rozdziały te wzajemnie się uzupełniają, płynnie przenikają, tworząc spójną całość.
Skrupulatność autora zasługuje na pochwałę, podobnie jak zachowanie związku przyczynowo skutkowego, czy sprawne lawirowanie po skomplikowanych odmętach umysłu. Książce nie brak jednak scen przypominających kadry żywcem wyjęte ze średniej klasy filmów akcji, czy komedii kryminalnych naszpikowanych marnej jakości efektami komputerowymi. Rozciągnięty przebieg zdarzeń bywa mozolny, ale zawiera elementy typowe dla sensacji. I choć niektóre rozwiązania są przewidywalne, tak całość prezentuje się dość atrakcyjnie.
Można powiedzieć, że „Biały królik, czerwony wilk” to młodzieżowy thriller psychologiczny poruszający kwestie samotności, wyobcowania, walki z własnymi słabościami. Zdrada, brak zaufania, emocjonalne rozdarcie, brutalność, piętrzące się sekrety to elementy wiodące w powieści prym. To pewnego rodzaju szpiegowska gra, w której nie wiadomo komu można zaufać, czy można zaufać samemu sobie.