Bieganie ma pozytywny wpływ na ludzkie ciało i umysł – szczególnie na układ nerwowy. Dla jednych bywa formą relaksu, odstresowania się, odpoczynku od nadmiaru obowiązków, czy odgonienia natrętnych myśli, zdystansowania się. Sport ten świetnie sprawdzi się, gdy chcemy nabrać pewności siebie, pozbyć się kilku zbędnych kilogramów, czy poprawić kondycję.
W Poznaniu dochodzi do serii morderstw, których ofiarą padają młode kobiety. Przy ciałach odnajdywane są kawałki czerwonego materiału. Funkcjonariusze jednak nie wiedzą, co mogą one oznaczać. Nie mają żadnych śladów, żadnego tropu, żadnych powiązań pomiędzy ofiarami. Morderca zdaje się nieuchwytny i niewidzialny.
W tym samym czasie odbywa się maraton. Dla wielu staje się on szczególnym dniem, bowiem wtedy jest chwila na to, aby pobyć z własnymi słabościami, zderzyć się ze „ścianą”, przezwyciężyć ją. Liczy się tylko to, co tu i teraz; liczy się tylko bieg. Kiedyś był przekleństwem, teraz stał się sposobem na oczyszczenie, odnalezienie swoistego katharsis. To czas przemyśleń, rachunku sumienia, nabrania dystansu, chwila na wejrzenie w głąb siebie. Ale to właśnie podczas biegu wracają wspomnienia – miłe i przyjemne, brudne i złe.
Biegnę. Całe życie biegnę i uciekam. Przed czymś, przed kimś, ukrywam się, chociaż biegnę środkiem ulicy i wszyscy na mnie patrzą. I nikt nie widzi.
Fabuła w znacznej mierze opiera się na melancholii i przygnębieniu. Zdaje się być spowita mgłą straconych złudzeń i niedoścignionych pragnień. To fragmentaryczny zapis wspomnień o prostej, acz inteligentnie poprowadzonej, linii fabularnej, poruszającej dość istotne kwestie, jakie czytelnik może spotkać w codziennym życiu. Skrywana tajemnica, wybrzmiewająca między wierszami, wywołuje dreszcz – trudno od niej uciec. „Biegacz” to książka, wymykająca się znanym i utartym schematom. Dzieje się tak za sprawą intrygującej formy, w jakiej poprowadzona została powieść – naprzemienna narracja. Przeplatają się w niej różne historie; odmienne spojrzenia. Niemniej w ogólnym rozrachunku tworzą spójną całość.
Swoista hermetyczność kreowanej historii jest oryginalna, wyróżnia się specyficznym stylem. Autor używa języka nacechowanego pewną manierycznością, mogącą irytować, ale i zaciekawić. Całość lektury składa się w dużej mierze z opisów. Pisarz w umiejętny sposób kreuje osobliwy i duszny klimat, łącząc go z bezradnością. Sprytnie manipuluje czytelnikiem, skrywając w rękawie zaskakujące elementy kryminalnej układanki. Bartłomiej Grubich błądzi po kilku płaszczyznach czasowych, dzięki czemu tworzy atrakcyjną konstrukcję powieści z dominującą częścią przeszłości, a konkretnie – jej wyrywkami. Strzępki te mogą wprowadzać chaos, aczkolwiek są posunięciem ze wszech miar frapującym.
Nie chciałem być najlepszy dla siebie, ale w oczach innych.
Portret postaci to dobrze skonstruowany rys psychologiczny składający się na wiarygodne cechy osobowości. Bohaterowie napisani przez autora są często prostaccy, aroganccy, walczący z własnymi słabościami, czasem poddający się nim. Niemniej nie są papierowi czy bezkształtni. Dwojakość postaci, którą czytelnik poznaje na przełomie lektury, toczy walkę z samym sobą. Noszą ciężką maskę normalności, ale pod nią są samotni. Samotni wśród ludzi, zagubieni. Spełnieni w braku spełnienia, ich życie wypełnia rutyna codzienności, przybierająca nie zawsze pełne nadziei barwy.
„Biegacz” Bartłomieja Grubicha to nie tylko zwykła historia koncentrująca się na bieganiu. Ona skrywa w sobie drugie dno, ukryte pod powierzchnią słów – pokazuje to, co definiuje nasze życie. Pokazuje, jak pozory bywają mylne; jak jedna głupia decyzja, może odmienić życie, a nawet je zrujnować; jak dzieciństwo wpływa na dorosłą egzystencję człowieka. To świetnie zbudowana, inteligentna i ponura książka, której otwarte zakończenie konfunduje, bowiem nie daje ostatecznej odpowiedzi. Pozostają tylko domysły…