Słowo fuzja ma wiele znaczeń – zazwyczaj mówiąc o niej, mamy na myśli połączenie kilku obiektów. Niemniej fuzją nazywamy również reakcję termojądrową, czy karabin.
Rodzina Bieleników jest na pozór normalną familią. Rodzeństwo – Anna i Jakub – chodzą do szkoły, spotykają się z rówieśnikami; ojciec zajmuje się naukową działalnością, zaś matka, jest po prostu matką. Jednak czy aktywność głowy rodziny jest tylko zwykłą pracą? Pewnego dnia nastoletni Jakub na własnej skórze przekonuje się, że zbudowana fasada zwyczajności jest zwykłą ułudą. Chłopak wkracza w wynaturzony świat, gdzie zacierają się granice między jego zahamowaniami a brutalną naturą.
Fuzja to dość specyficzna powieść, w której nie brak okrucieństwa, brutalności, dziwnych, czasem nieprawdopodobnych sytuacji. Kontrowersje wzbudzać może niezdrowa, intymna relacja pomiędzy rodzeństwem. Wątek kazirodztwa pojawia się co jakiś czas i, w moim odczuciu, sposób, w jaki został przedstawiony, jest niesmaczny. Relację tę można określić mianem brzydkiej, wręcz brudnej. Dobrym posunięciem było zastosowanie przez autora motywu manipulacji – uwypuklenie tego, jak ślepi i podatni jesteśmy, kiedy stajemy oko w oko z autorytetem, często będącym naszą bliską osobą. To, jak łatwo przysłonić prawdziwy obraz rzeczywistości staje się przerażającą wizją, niemniej nad wyraz realistyczną.
Przedstawiona intryga jest dobrze nakreślona. Czytelnik zostaje złapany w zawiłą sieć powiązań i splotów zdarzeń. Odbiorca ma poczucie zagrożenia, irracjonalnego niepokoju: ciężko go zdefiniować i nadać adekwatny wydźwięk. Dzieje się tak za sprawą panującego w powieści klimatu – gęstego, mglistego. To z niego wynurzają się macki napięcia, stawiając przed czytelnikiem niebanalne zadanie, by ten dotarł do meritum. Niestety, moim zdaniem, jest ono wątpliwe. Nie obyło się również bez fragmentów miałkich i nużących.
Głębia bohaterów została dobrze dopracowana – czytelnik dość szybko jest w stanie złapać z postaciami nić porozumienia. Są momenty, kiedy można im współczuć; są też takie, które intrygują – zaciekawiają do tego stopnia, że odbiorca zaczyna snuć domysły, jak dane wydarzenie odbije się na charakterze bohaterów. Nie ulega wątpliwości, że pod względem warsztatowym książka jest bardzo dobra. Śmiało można stwierdzić, że autor wie, jak wzbudzić skrajne emocje. Przedstawione wątki są przemyślane, i choć niekiedy brak im głębszego wyjaśnienia, tak w ogólnym rozrachunku wypadają dobrze – nic nie jest w stanie zakłócić obranej ścieżki.
Pomimo wcześniej wymienionych zalet mam dość ambiwalentne odczucia względem tego utworu. Książka jest relatywnie krótka, jednak przez swoją ciężkość i nieco skomplikowaną formułę, trudno pochłonąć ją na raz. Zabrakło mi w niej swoistej miękkości. I choć to lektura, mimo wszystko, brutalna, napędzana czasem opryskliwym i chłodnym stylem, tak wszystko wydaje mi się spowite mgłą, przysłaniającą mi możliwość subiektywnej oceny. Może to właśnie o to tutaj chodzi? Może taki był zamysł? Nie wiem, natomiast nie do końca mnie to przekonuje.