Kąkol jest rośliną pochodzącą z rodziny goździkowatych. Jego nasiona zawierają substancje toksyczne – niebezpieczne zarówno dla ludzi jak i zwierząt. Pomimo doniesień o zatruciach, dawniej, roślina ta stosowana była w ziołolecznictwie. Z pozyskanych nasion robiono mieszanki, pomagające w odkażaniu ran. Współcześnie, biorąc pod uwagę zbyt duże ryzyko zatrucia, roślina wyszła z użycia.
Początek XVII w. Ox – niewielka wioska we Francji.
Francesca jest młodą kobietą, parającą się uzdrawianiem ludzi. Francesca, niosąc pomoc, korzysta nie tylko z dobrodziejstw, jakie przyniosła matka natura, ale wykorzystuje swoje wyjątkowe zdolności, nazywane przez nią samą Darem. Pewnego dnia do miasteczka przybywają: ksiądz, w którym kobieta rozpoznaje swojego byłego narzeczonego – Simona – oraz Dominique – niegdyś nieśmiały i zamknięty w sobie młodzieniec, teraz przystojny i atrakcyjny malarz, odnoszący sukcesy. Simon zdradza kobiecie przyczynę swojej wizyty – od dłuższego czasu męczą go przerażające wizje śmierci byłej ukochanej. Francesca bagatelizuje ostrzeżenia i skupia swoją uwagę na artyście.
Czy losy dawnych przyjaciół na nowo się połączą? Jaki będzie finał tego miłosnego trójkąta, nad którym ciąży cień inkwizycji?
Czasami trudno jest powiedzieć, kto właściwie ma rację. Dlatego właśnie uważam, że tak naprawdę znaczenie ma tylko jedno – to, aby być dobrym człowiekiem.
Fabuła powieści została nasączona symbolami, ludową zaściankowością i mentalnością. Katarzyna Zalecka-Wojtaszek dobrze oddała strach i niepewność ludzi w zderzeniu z czymś nieosiągalnym, czymś, wykraczającym daleko poza to, co znane. Autorka dobrze zarysowała sieć manipulacji, podkreślając podatność osób zastraszonych i niemających siły przebicia. Szkoda, że nie zostało rzucone światło na dawne obyczaje czy obrządki. W książce zabrakło również zarysu XVII wiecznej Francji, z całym jej kolorytem – architekturą i minionym pięknem. Obraz ten został brutalnie zmiażdżony przez miłosny trójkąt, któremu, biorąc pod uwagę ilość stron powieści, poświęcono zbyt dużo miejsca. Autorka sprawnie manewruje pomiędzy realizmem a magią, choć często brakuje im solidnego tła. Zarys otoczenia i zamierzchłych zdarzeń początkowo intrygują, jednak w finalnym rozrachunku mogą wydawać się miałkie.
Narracja daje szeroki wgląd w sytuację bohaterów, przez co czytelnik może odkrywać ich osobowość. Katarzyna Zalecka-Wojtaszek sprawnie przemyca kontrastowe motywacje napędzające bohaterów, niemniej i tutaj wkradło się za dużo wewnętrznych rozterek, które rzutowały na ogólną akcję utworu i przejrzystość postaci. Zabrakło dojrzałości, umiejętności konfrontacji z przeszłością.
Ciekawy zamysł nie został rozwinięty, a potencjał w nim drzemiący pękł jak bańka mydlana. Przedstawione realia zostały wyzute z głębi, intrygujące wątki potraktowane po macoszemu, a sam punkt kulminacyjny słabo wyważony, przez co nie zrobił takiego wrażenia jak przypuszczalnie powinien. Cień zagrożenia czyha gdzieś z tyłu, wywołując pewnego rodzaju napięcie i wzbudzając niepokój. Po pewnym jednak czasie rozmywa się we mgle, a gdy dochodzi do konfrontacji dobra ze złem – nie wywołuje zbyt dużych emocji. Odsuwając na bok niedociągnięcia i biorąc pod uwagę tylko wątek romantyczny, traktując wątek czarów jedynie jako tło, można stwierdzić, że książka jest niezła. Osadzona w surowych ramach czasowych, może zainteresować.