Swego czasu wokół „Kodu Leonarda da Vinci” zrobił się niemały szum, a to głównie za sprawą prezentowanej treści, która bezpośrednio uderza w chrześcijaństwo i kościół. Wiedziona ciekawością, chciałam na własnej skórze odkryć fenomen tej kontrowersyjnej powieści, którą czytelnicy zasypują słowami zarówno krytyki jak i aprobaty.
Człowiek może się posunąć o wiele dalej, by uniknąć tego czego się boi, niżby zyskać to czego pragnie.
Powieść zachęca do poznania już od pierwszych zdań, gdyż rozpoczyna się opisem morderstwa. Następnie zostajesz wrzucony w wir zagadek i konspiracji z którymi notabene muszą zmierzyć się bohaterowie. Każda odkryta wskazówka przybliża Cię to poznania mitycznej tajemnicy. Wartka akcja i wszelkie kwestie historyczne dodatkowo podsycają ciekawość, jednakże należy je traktować z przymrużeniem oka, ponieważ budzą wiele kontrowersji, a także sporów religijnych. Ponadto główny bohater niekiedy wykazuje się taką zaradnością, że mógłby zawstydzić Supermana i Jamesa Bonda w jednym!
Język, którym posłużył się autor jest lekki, zrozumiały i z łatwością trafia do czytającego. Niektóre wątki zostały rozwinięte w sposób do którego można się przyczepić, ale należy podkreślić, że to czysta fikcja zaserwowana czytelnikowi.
Książka jest kawałkiem dobrej literatury i rozrywki zarazem, dlatego myślę, że warto po nią sięgnąć, choćby z czystej ciekawości.