Image default
Fikcja Książki Literatura obyczajowa

Metalowa Dolna – Bruno Kadyna

Żal po stracie ukochanej osoby jest niewyobrażalny. Codzienna tęsknota za wspólnie spędzonymi chwilami, za dotykiem, brzmieniem głosu. Pozostają tylko wspomnienia, które za wszelką cenę chcemy i powinniśmy pielęgnować. Niestety, często nawet najpiękniejsze momenty potrafią wywołać jeszcze większy ból… Wszystko wokół zaczyna tracić sens, kolory zamieniają się w szarą plamę, a akceptacja obecnego położenia może graniczyć z cudem.

Tomasz, trzydziestokilkuletni mężczyzna staje oko w oko z śmiertelną chorobą, która dotknęła jego ukochaną żonę. Bywają dni, kiedy Kasia czuje się dobrze. To właśnie wtedy Tomasz zaczyna wierzyć, że wszystko się ułoży, rozpala płomyk nadziei, który podszeptuje same pozytywne scenariusze. Jednak choroba jest złośliwą francą i niekiedy nie pozwala kobiecie wstać z łóżka, zżera ją od środka. Tomasz z całych sił wspiera żonę, jest przy niej i opiekuje się nią jednocześnie popadając w frustrację. Bezsilność zaczyna być obezwładniająca. Każdy dzień jest walką, wyzwaniem, a wspólne plany odchodzą w cień. Mężczyzna wypracował sobie własny sposób na radzenie sobie z codziennością – schodzi do piwnicy w której zamontował siłownię. Skrupulatne treningi choć na chwilę pozwalają mu oczyścić umysł, zebrać myśli, zapomnieć. Podczas jednego z treningów Tomasz zauważa mysz. Dość inteligentną bowiem kradnie mu igłę i pokrywkę od czajnika…

Gdy Kasia umiera cząstka Tomasza ginie bezpowrotnie. Mężczyzna nie je, nie pije, zaprzestaje nawet wykonywania ćwiczeń. Piwniczna siłownia pokrywa się kurzem. Po dwóch miesiącach Tomasz decyduje się na powrót do treningów. Wszystko wydaje się być nienaganne do czasu, gdy na jaw wychodzi fakt, że widziana wcześniej mysz wcale myszą nie jest. W siłowni znajduje się tajemnicza kraina zamieszkała przez Bulwaki. Ale zaraz… Czy one istnieją naprawdę? Może mężczyzna zwyczajnie zaczyna tracić zmysły?

I właśnie się orientuję, że nie mogę uronić żadnej łzy. Jeszcze kilka tygodni temu nie miałbym z tym problemu, a teraz po prostu nie mogę. Może wylałem już swój limit łez? Chcę znaleźć wyjście z tej sytuacji, a płacz nie pomoże.

Bruno Kadyna

Ból, cierpienie, mgła wspomnień, utrata ukochanej… Bruno Kadyna przedstawia męski punkt widzenia na… miłość. „Metalowa Dolna” to wspaniała historia w której namiętność, szorstkość, (nie)delikatność, czasem chamstwo i prostota rysują obraz silnego uczucia, którego nic i nikt nie jest w stanie zastąpić, a „i, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci” staje się namacalne.

Powieść napisana jest prostym, przejrzystym językiem. Pomiędzy bólem znajdzie się miejsce dla radości i humoru. Dialogi Tomasza „z samym sobą” są niezwykłe. Styl powieści jest idealnym odniesieniem do obecnej sytuacji bohatera i tego co dzieję się wokół. Kulturysta na widok którego połowa populacji zdecydowałaby się uciec obnaża przed Tobą swoje najskrytsze sekrety o które byś go nie podejrzewał.

Bruno Kadyna jest ostrożny w prowadzonej treści – nie bawi się w farmaceutę bowiem w powieści próżno szukać recepty na utrapienie. Subtelnie zaznacza, że rozdrapywanie starych ran jest ciosem poniżej pasa, a poczucie winy nie przynosi ukojenia – wręcz przeciwnie. Uwydatnieniem klimatu powieści stają się wątki poboczne.

Ale to jeszcze nie wszystko… Bruno Kadyna rysuje piękny obraz przyjaźni, który budowany na niepewności staje się coraz bardziej rzeczywisty. Każdą emocję można dusić w sobie, jednak dzielenie się nimi jest o wiele lepsze. Co prawda nikt nie odbierze nam bólu, ale może pomóc go złagodzić. I właśnie tak to wygląda w relacji, którą opisuje „Metalowa Dolna”. Ostrożne podchody, wypuszczenie nici zaufania… Niestety, jedna błędna decyzja potrafi już na zawsze zatrzeć ślad tego co zbudowaliśmy.

Miniopowieść Kadyny pozytywnie mnie zaskoczyła. Wejrzenie w męski punkt widzenia, w psychikę osoby tak bliskiej utraty siebie. Codzienne budowanie nowych fundamentów, radzenie sobie z sytuacjami, które niegdyś zakrawały o absurd. Dawno nie czytałam czegoś podobnego! „Metalowa Dolna” zaserwowała mi grono niespodzianek, uczuć, emocji, a nawet i wzruszeń. Do tej pory w moich myślach kołacze się zakończenie, które było tak nieoczekiwane, że aż straszne.

Brudno Kadyna mnie zauroczył, poruszył, zapalił iskierkę nadziei, aby na końcu mnie z niej obedrzeć.

Wpisy, które mogą Ci się spodobać

Biały królik, czerwony wilk – Tom Pollock

Bookmoment

Z najlepszymi życzeniami śmierci – Ruth Rendell

Bookmoment

Zniknięcie – Caroline Eriksson

Bookmoment