Image default
Książki Literatura piękna Recenzje

O zmierzchu – Therese Bohman

Uczucie samotności bywa przerażające i przytłaczające. To coś, z czym, wielu z nas, nie potrafi sobie poradzić i szuka odpowiedniej dla siebie drogi ucieczki – zazwyczaj poprzez nawiązywanie nowych znajomości. Dyskomfort wynikający z potrzeby bycia akceptowanym, należenia do danej grupy społecznej bywa uciążliwy. Człowiek, z natury, nie został stworzony do tego, by żyć w pojedynkę. Jest stworzeniem stadnym. I choć zdarzają się ludzie, którzy cenią sobie samotność, a wręcz cieszą się z niej, tak większości jednak ona przeszkadza.

Karolina Andersson to poważana badaczka modernizmu. Jej zawodowe osiągnięcia i pewność siebie sprawiają, że kobieta cieszy się uznaniem w środowisku historyków sztuki. Karolina jest kobietą w średnim wieku, nie ma stałego partnera, nie ma dzieci. Pomimo swoich dokonań nie czuje się spełniona w życiu. Gdy pod opiekę kobiety trafia młody doktorant, uważający, że dokonał interesującego odkrycia, wydaje się, że w życiu Karoliny w końcu nastąpi oczekiwany przełom.

Nawet jeśli ich teraz nie widać (…) są rzeczy, które czekają na mnie gdzieś za mgłą.

Therese Bohman

Szwedzka pisarka maluje obraz kobiety, której maska zbudowana została z poczucia wyższości, śmiałości i brawury. Jednak pod nią kryje się kobieta – na wskroś przesiąknięta samotnością, gubiąca się w otaczającej ją codzienności. Zamknięta we własnych myślach, narzeka na wszystko, łącznie ze swoim imieniem, będącym, w jej mniemaniu, zbyt pospolitym, nijakim. Uważa, że jest lepsza od innych – nawet kupując produkty spożywcze zawsze wybiera te, z najwyższej półki.

To bohaterka, której nie sposób polubić, jednak z biegiem historii, u czytelnika wytwarza się coś w rodzaju nici zrozumienia, a nawet żalu. Odbiorca dostrzega, jaki smutek płynie z tej, notabene, niebanalnej osobowości. Sposób przedstawienia tego rozdźwięku potrafi wprawić w konsternację. Z drugiej strony przykuwa uwagę determinacją, z jaką Karolina poszukuje własnego ja mierząc się z powszechnie uznanymi stereotypami dotyczącymi kobiet w jej wieku. Wnikliwość, z jaką autorka zobrazowała te wszystkie elementy, jest zdumiewająca i zasługująca na słowa pochwały. Pokazała samotność – tę prawdziwą, ukrytą pod uśmiechem, zawadiackim spojrzeniem. W swojej złożoności główna bohaterka jawi się jako fascynująca persona, zadająca uniwersalne pytania: o zrozumienie przemijania, sprawiedliwość, poświęcenie, jakość życia, szczęście. Odrzuca przyjęte, współczesne teorie i daje wyraz szerokiemu spectrum poznania – nie tylko siebie, ale i otoczenia. Ironiczna maniera uwypukla narracyjny kontrast przedstawionych zdarzeń.

Pomiędzy psychicznym rozbiciem bohaterki, czytelnik podróżuje ulicami pięknego szwedzkiego Sztokholmu. Poznaje historię sztuki, zagłębia się w nią sprawiając, że przedstawiona historia jest jeszcze bardziej wiarygodna. Melancholijny klimat staje się idealną klamrą, scalającą ze sobą wszystkie elementy.

Pióro autorki jest lekkie, subtelne i bezpośrednie, aczkolwiek wymaga skupienia. Brak podziału na rozdziały, czy powolny rozwój akcji, nie narzuca hierarchii zdarzeń – ona je buduje. Satysfakcjonuje również zakończenie powieści – z jednej strony oczywiste, z drugiej otwarte, pozostawiające miejsce na własną interpretację.

Therese Bohman ucieka od stereotypów. Ta historia osacza, smuci, irytuje. To książka wielowarstwowa, poruszająca problematykę, traktowaną często po macoszemu. Padające w powieści nieoczywistości, pozostawione często bez odpowiedzi nurtują. Podkreślają, ile, tak naprawdę, może się wyklarować w trakcie trwania naszego życia i jak człowiek próbuje na nie zareagować. Pytanie tylko, czy słusznie je rozumiejąc.

Wpisy, które mogą Ci się spodobać

Poszukiwana – Dean Koontz

Bookmoment

Zbrodnia i Karaś – Aleksandra Rumin

Bookmoment

66 dusz – Mateusz Wieczorek

Bookmoment