Mówiąc „zło”, mamy na myśli coś, co nie jest właściwe – niepożądane z moralnego punktu widzenia, czy określonych wartości. Przyjmuje ono negatywną formę, staje przeciw przyjętym zasadom czy nakazom. Wielu ludzi próbowało odkryć jego genezę, dowiedzieć się skąd pochodzi i dlaczego podżega do wyrządzania krzywdy. Odpowiedź jednak nie jest jednoznaczna. Zdawać by się mogło, że bez zła, świat nie mógłby istnieć; że zostałaby zachwiana równowaga, a odwieczna walka dobra ze złem nigdy nie miałaby racji bytu…
Maciek trafia do szpitala psychiatrycznego, ratując się tym samym przed więzieniem. Misternie utkany plan ucieczki pali na panewce wówczas, gdy do jego sali zostaje przydzielony nowy pacjent. Nie mając innego wyjścia, chłopak decyduje się zabrać ze sobą tytułowego pasażera na gapę, z zamiarem pożegnania się z nim tuż po opuszczeniu murów szpitala. Wkrótce okazuje się, że „gapowicz” ma zupełnie inne plany…
Rozpoczyna się bezlitosna gra, w której każdy będzie musiał walczyć o swoje życie.
Samotność miała to do siebie, że potrafiła wzbudzić najgorsze myśli.
Adrian Bednarek odważnie kreuje rzeczywistość, przedstawiając przy tym brutalne opisy zbrodni, które dla osób wrażliwych mogą nie być odpowiednie i powodować niesmak. Zaskakujące zwroty akcji, czy nieprawdopodobne zdarzenia potęgują uczucie ciekawości. Niczego nie tłumacząc, wywracają fabularne sploty do góry nogami, wprawiając tym samym odbiorcę w konsternację. W powieści czytelnik nie natrafi na rozległe opisy – krótkie rozdziały okraszone zostały prostym i przystępnym językiem. Warsztatowo książka nie różni się od wcześniejszych powieści autora, jednak zaskakuje dość nietypową konstrukcją fabularną, przyjmującą cztery różne perspektywy. Dzięki temu zabiegowi czytelnik może dokładnie przyjrzeć się umysłom bohaterów, wejrzeć w nie i zastanowić nad ich motywacją.
Rytmiczna akcja, czy wręcz namacalne napięcie, są dość charakterystyczną cechą tego typu powieści. „Pasażer na gapę” nie odbiega od gatunkowego schematu, jednak przedstawiona intryga, choć zawiera nutę przewidywalności – zwraca na siebie uwagę. Adrian Bednarek po raz kolejny zabiera czytelnika w podróż po mrocznych zakamarkach psychopatycznej natury. Tutaj liczy się wyścig z czasem, konieczność wybiegnięcia myślami do przodu i uwzględnienie konsekwencji swoich czynów. To, co było znane, ustępuje miejsca trwodze i walce o własne przetrwanie. W powieści odnaleźć można motyw drogi, który został dobrze zaplanowany i przemyślany. Za jego pośrednictwem autor zadaje pytania natury moralnej, jednak nie daje stuprocentowych odpowiedzi. Szukając sprawiedliwości czasem musimy wziąć sprawy w swoje ręce, ale co z naszym sumieniem? Czy zło wcielone może być usprawiedliwieniem haniebnych czynów?
Fascynująca kreacja postaci wiedzie tutaj prym. Adrian Bednarek po raz kolejny maluje psychopatyczny obraz człowieka pozbawionego krzty moralności, czy empatii. Tytułowy pasażer na gapę – bo o nim mowa – jest osobowością przerażającą, budzącą awersję. Z każdą kolejną stroną czytelnik odkrywa bardziej mroczną twarz bohatera, którego brutalność zostaje jeszcze bardziej uwypuklona. Opis zbrodni, stającej się powodem trafienia mężczyzny do szpitala psychiatrycznego, budzi wstręt, niemniej wydaje się, że właśnie o to chodziło autorowi. Osobowość ta nie przyćmiewa jednak innych postaci – jak choćby pacjenta szpitala psychiatrycznego, czy jego dziewczynę. Obie te postaci są równie barwne i obie zmagają się z własnymi demonami. Te zaś, prędzej czy później, wychodzą na wierzch. Nie ulega wątpliwości, że scenariusz, jaki Bednarek przygotował dla swoich bohaterów, nie oszczędza nikogo – nawet czytelnika.
„Pasażer na gapę” to tak naprawdę historia dwójki zakochanych w sobie ludzi, którzy chcąc wieść godne życie, podejmuje kilka nietrafionych decyzji. Romans flirtuje z thrillerem, szczęście z dramatem, a za szkłem złudnej normalności kryje się coś mrocznego i przerażającego. Coś, co rujnuje niemal wszystko, co do tej pory zostało stworzone. Odważyłbyś się wpuścić do swojego życia pasażera na gapę?