Opowiadanie jest krótką formą literacką, posiadającą określone wytyczne, jak choćby ograniczona ilość słów. Napisanie dobrego opowiadania nie jest proste, bowiem autor winien skupić się na tym, co ważne – zarówno dla samej historii, jak i czytającego. Zdawać by się mogło, że Miranda July doskonale poradziła sobie z tą formą, bowiem pisarka szokuje po raz kolejny.
Autorka bierze pod lupę pozornie zwykłe, codzienne zdarzenia. W kilku opowiadaniach, w dość osobliwy sposób, przybliża historie ludzi, którzy pomimo samotności, zagubienia, czy źle ulokowanych uczuć wierzą w to, że w końcu wszystko się ułoży.
Życie zwyczajnie takie jest – zepsute – i to szaleństwo liczyć na coś innego.
„Pasujesz tu najlepiej” jest niekonwencjonalnym, nieokrzesanym, nierzadko absurdalnym i zakrawającym na wulgarność zbiorem opowiadań, niekiedy, tchnących perwersją i niesmakiem. Za sprawą ostrego języka, Miranda July przekazuje myśli, oscylujące wokół miłości, romansu, bólu, tęsknoty, wstydu. Nie brak odniesień do seksualności człowieka; jego żądz czy pragnień. I choć wiele z przedstawionych opowiadań traktować można z przymrużeniem oka, tak dotykają one cienkiej i wrażliwej strony egzystencji, stanowiąc swoistą odmianę tematów tabu.
Opowiadania koncentrują się na ludzkich problemach i pokrętnych charakterach, które w gruncie rzeczy przybierają ten sam tembr głosu – niewygodny, samotny, melancholijny. Miranda July wdziera się do psychiki swoich bohaterów, wyciągając na światło dzienne szaleństwo, będące namiastką groteskowego taktu, wybrzmiewającego dziwacznością i pokracznością. Nie ulega wątpliwości, że autorka lubuje się w absurdach – to do nich wrzuca swoich bohaterów. Ci zaś są zepsuci i błędni. Pomimo tego, stają się swoistym magnesem sprawiając, że czytelnik chce ich bliżej poznać – wejść w ich życie i odkryć nawet te najbardziej ohydne rzeczy, które ich warunkują. Niemniej, postaci wydają się być oderwane od rzeczywistości, są przerysowane, niemal groteskowe. Każdy bohater opowiada swoją historię, jednakże pewne z nich wypadają płasko i nijako. Inne zaś zostały przedstawione w sposób sugerujący, iż dana problematyka, jak choćby kazirodztwo, jest czymś zwyczajnym i normalnym.
Z najnowszą książką Mirandy July mam ten problem, że, do końca lektury, moje uczucia względem niej pozostały ambiwalentne. Jedno jest pewne – z każdego opowiadania płynie samotność, zagubienie, nieumiejętność odnalezienia się ani „tu i teraz” ani „gdzieś i kiedyś”. To niepokojąca wizja tego, jak człowiek może się zagubić w otaczającej go rzeczywistości, zatracić w czymś, co nierealne. „Pasujesz tu najlepiej” jest neurotycznym zlepkiem historii osób, które dotknęło zło, zamieszkało w nich, rozgościło się, nie chcąc za nic ich opuścić.