Jego książki budzą skrajne emocje – wzruszają, zmuszają do refleksji, zatrzymania się i zastanowienia. Zadebiutował w 2015 roku książką o stracie i tęsknocie. „Metalowa Dolna” do dziś zbiera pochlebne opinie czytelników. Udało mi się porozmawiać z Brunem Kadyną, którego najnowsza powieść miała premierę zaledwie miesiąc temu.
Ewa Czuban: Do tej pory miałam okazję przeczytać dwie Pańskie powieści – „Ciężki bagaż” oraz „Metalowa dolna”. Nie da się ukryć, że w obu pozycjach skupia się Pan na ponurych emocjach – smutek, żal, samotność. Dlatego wybrał Pan tę drogę?
Bruno Kadyna: Prawdę powiedziawszy nie mam pojęcia dlaczego tak jest. W książce “Wpływ” też nie jest wesoło. W opowiadaniach również. Najkrótsze, “Mogło być gorzej” jest o umieraniu, inne są o tragicznych wypadkach, mordowaniu i oszukiwaniu… Najlepsze, że zawsze chciałem napisać coś śmiesznego, wykręconego i jajcarskiego. Bo smutasem na co dzień nie jestem. Chyba.
Czy w swoich powieściach daje Pan upust własnym uczuciom i emocjom? Przemyca gdzieś, pomiędzy wiersze, własne stanowisko w danej sprawie?
No pewnie. Choć często robię przewrotnie. Czy zgadzam się ze stanowiskiem bohatera, czy nie, staram się je przedstawić wiarygodnie.
Skąd, lub kiedy, pojawiła się myśl, aby napisać książkę?
Pomysł podsunął mi kolega kilkanaście lat temu, po lekturze moich wierszy nieszczęsnych. Powiedziałem mu, żeby się puknął w głowę, ale pomysł został.
I tak narodziła się… Właśnie, jaką książkę napisał Pan jako pierwszą?
Pierwsza była “Metalowa Dolna”.
Co zainspirowało Pana do napisania takiej powieści, która w głównej mierze skupia się na tęsknocie? Skąd pomysł na osobliwe stworki zamieszkujące Metalową Dolną?
Siłownia, w której toczy się akcja „Metalowej Dolnej”, istniała naprawdę. I tam, odpoczywając pomiędzy seriami, przyszło mi do głowy pytanie: A co jakby coś stąd wylazło?
„Ciężki bagaż”, subtelnie, podkreśla związek człowieka z naturą. Czy i Pan ma z nią bliski kontakt?
To jest jedna z prawdziwych rzeczy, które przemyciłem do książki. Ta plaża istnieje naprawdę. Uciekam na nią od lat.
Czy jest ona równie wyjątkowa, jak opisał Pan w książce?
Dokładnie tak. Nie czuję oczywiście tego, co bohaterowie, ale tamtejsze zachody potrafią pokryć pomarańczowym kolorem ognia całą plażę 😉
Jakie przesłanie zawiera w sobie „Ciężki bagaż”? Co chciał Pan przekazać czytelnikowi?
Nigdy specjalnie nie staram się o to, żeby coś przekazać głębszego, jakieś wartości. Przede wszystkim chcę pokazać ciekawą historię. Coś więcej rodzi się w międzyczasie samo.
Przesłanie w „Ciężkim bagażu” jest dość jasne. Ale bardziej zależało mi na pokazaniu kawałka życia z punktu widzenia bohatera, który to kawałek, już od pierwszej strony, do codziennych nie należy.
Książka zawiera pewną dozę fantasy, czegoś nadnaturalnego. Wierzy Pan w zjawiska nadprzyrodzone?
Zależy jakie 😉
A w jakie Pan wierzy?
Mówiąc o tych w książce. Wierzę, że miejsce, ziemia, może oddziaływać na człowieka. To niekoniecznie coś nadprzyrodzonego, bardziej coś niepoznanego. Sam czuję się jak w domu, kiedy jestem nad Zalewem. Poprawia się samopoczucie, libido 😉
Pana najnowszą powieść trudno zaszufladkować i zamknąć w określonych ramach gatunkowych. Czy ta niejednoznaczność była celowa?
Ona wynika z osobowości Adama. Historie ludzkie często bywają niejednoznaczne. Przecież mamy w sobie pełną gamę emocji. Różne bywają proporcje.
Skoro jesteśmy przy Adamie… Czy identyfikuje się Pan z głównymi bohaterami swoich powieści?
A gdzie tam. Oczywiście wykorzystuję swoje doświadczenia, cechy itd., ale nie wszystkie. Często przypisuję bohaterowi jakąś cechę przeciwstawną do mojej. Dodaję, mieszam, zapożyczam. I choć bohater na pierwszy rzut oka przypomina mnie, bo np. podobnie gada, to jest kimś zupełnie innym.
Muszę zapytać o okładkę, która jest rewelacyjna. Fotografia znajdująca się na okładce jest Pańskiego autorstwa. Rozumiem, że lubi Pan robić zdjęcia?
Zrobiłem to zdjęcie telefonem, jak każde zresztą. Kiedy widzę coś ładnego lubię trzasnąć fotkę. Gdybym nie pisał, być może kupiłbym aparat i szukał pięknych kadrów.
Idąc dalej… Czy fotografując, widząc dany krajobraz, nasuwa się Panu wizja nowej historii, pomysł na książkę?
Nie, chyba nawet żadne opowiadanie nie miało takich początków. Pomysły na nowe teksty napadają mnie klasycznie znienacka 😉
Najczęściej w jakich okolicznościach?
W pracy, w samochodzie, w wannie, na siłowni…
Czyli można powiedzieć, że właściwie podczas wykonywania przyziemnych czynności. Wróćmy jeszcze na chwilę do zdjęć… Jak dobiera Pan fotografie do okładek?
Zwyczajnie wybieram takie, które mi się podobają i pasują do treści. Chociaż okładka „Metalowej Dolnej” jest paskudna. Nie podoba mi się też okładka „Ciężkiego bagażu”, ale musiała pasować do serii wydawniczej Bibliotekarium, ‘Rubieże rzeczywistości’. Poza tym, mało było czasu, chcieliśmy zdążyć z wydaniem w pierwszej połowie grudnia.
Mnie szczerze podoba się okładka “Ciężkiego bagażu”, ale to kwestia gustu. Zdradzi Pan czytelnikom czym zajmuje się na co dzień?
Jestem handlowcem, pracuję jako doradca biznesowy dla jednego z operatorów komórkowych. Nic twórczego 😉
Czym jest dla Pana pisanie?
Pisanie jest oddychaniem. Zawsze coś tworzyłem, nie mogę się powstrzymać.
To piękne co Pan mówi. Zdradzi Pan swoje dalsze plany pisarskie?
Właśnie redaguję powieść, która będzie ilustrowana. Nosi tytuł, “Kocur”. Mam nadzieję, że ukaże się na wiosnę. W międzyczasie pewnie jakieś nowe opowiadanie, a potem kolejna powieść, która męczy mnie od miesięcy.
Uchyli Pan rąbka tajemnicy – o czym będzie powieść, która Pana męczy?
Znowu nie będzie wesoła niestety. Napiszę o pewnej brzydkiej ludzkiej emocji 😉
W takim razie czekamy z niecierpliwością! Czy jest coś, co chciałby Pan powiedzieć swoim czytelnikom?
Całkiem niedawno zastanawiałem się, dlaczego tak różnie odbieramy książki. Zainteresowałem się tym, bo mnie to spotkało, jako autora. Większość czytelników mówi o moich powieściach”, ‘petarda’. Ale są też tacy, którzy mówią: słabe, prostackie, itd. Jasne, każdemu podoba się co innego i to jest piękne. Ale skąd te różnice? Przecież tekst jest jeden. Dlaczego jedni widzą, o co chodzi, a inni nie? Wydaje mi się, że to zależy od gliny, z jakiej jesteśmy ulepieni.
Dziękuję tym ulepionym z podobnej gliny do mojej. Uwielbiam dla Was pisać 🙂
Serdecznie dziękuję za wywiad i trzymam kciuki za kolejne pisarskie sukcesy! Oby tych ulepionych z podobnej gliny było coraz więcej!
To ja dziękuję 🙂
Bruno Kadyna (1981 r.) – z wykształcenia jubiler-złotnik, który kreując biżuterię, zaspokajał pragnienie tworzenia. Uprawiał kulturystykę i boks, pracował na statku – zawsze towarzyszyło mu zamiłowanie do słowa, szczególnie poezji i prozy, a pierwszą książkę napisał na bramce w klubie nocnym. Oprócz literatury uwielbia muzykę i sport. Dziś żonaty, doradca biznesowy, nie brakuje mu wytrwałości, a pisanie zaspakaja teraz pragnienie tworzenia.