Modus operandi jest charakterystycznym, często powtarzającym się, sposobem działania, lub zachowania, sprawcy w trakcie popełniania czynu zabronionego. Wszystkie, wykonywane przez człowieka, czynności przybierają określoną formę. Różnice interpersonalne sprawiają, że każdy daną czynność wykona we właściwy dla siebie, inny sposób, często zależny od posiadanego doświadczenia, kreatywności czy charakteru. Dzięki dokładnej analizie modus operandi, śledczy są w stanie uzyskać informacje, które przyczynią się do efektywniejszego schwytania sprawcy.
W Warszawie zostaje zamordowany bezdomny alkoholik. Wniosek nasuwa się sam – to jedynie porachunki kloszardów. Odmienne zdanie w tej sprawie ma komisarz Monika Brzozowska, która uważa, że chodzi tutaj o coś więcej. Kiedy z otrzymanych wyników toksykologicznych jasno wynika, że w organizmie ofiary znajduje się podejrzana substancja, komisarz zyskuje pewność. W toku śledztwa zostają odnalezione kolejne ciała, jednak zamordowanych nic ze sobą nie łączy – pozornie. Monika Brzozowska odkrywa, że grzechy zabitych ściśle wiążą się z błędami, jakie ta popełniała w młodości. Sprawy nie ułatwia fakt, że kobieta cierpi na zaniki pamięci. Komisarz zostaje wciągnięta w niebezpieczną grę, której nie może oddać walkowerem.
(…) siedziały jeszcze chwilę w milczeniu, może w nadziei na to, że płynący w niemej ciszy czas jakoś rozrzedzi konsekwencje tego, co się stało.
Igor Brejdygant, w swojej najnowszej powieści, maluje niejednoznaczną, nieco niejasną osobowość głównej bohaterki. Monika Brzozowska jest postacią enigmatyczną z pokrętną psychiką i umysłem pełnym wyrw. Mierzy się z własną, mroczną i trudną przeszłością, która lubi o sobie przypomnieć i zmuszać do podjęcia wewnętrznej walki. Ogromna luka w przeszłych doświadczeniach kobiety, stają się kluczowym elementem powieści. Poznanie samej siebie, zrzucenie kurtyny przymglonego umysłu sprawia, że postać ta odgrywa podwójną rolę – zaangażowanej w śledztwo policjantki i zagubionej duszy. Niestety autor niezbyt dokładnie rysuje wiarygodność motywacji zachowań, przez co postać ta, pomimo ciekawego szkicu, nie do końca jest autentyczna – bywa irytująca, infantylna, nierzadko skora do podejmowania pochopnych, wręcz głupich decyzji. Zasadność jej działań poprzedzona jest znakiem zapytania i niepewnością. Nie ulega jednak wątpliwości, że stany emocjonalne osób uzależnionych od używek, zostały w powieści dobrze przedstawione, są sugestywne, nieprzerysowane i wiarygodne.
Akcja utworu została dobrze skonstruowana – rytmiczność wespół z zrównoważonym napięciem potrafią zaintrygować. Pojawiają się zwroty akcji, martwe punkty. Twórca wykorzystuje wątki poboczne, które dodają powieści kolorytu, jednak czasem odwracają uwagę od meritum. Igor Brejdygant wprowadza czytelnika w specyficzny i osobliwy klimat. Styl, jakim posługuje się autor jest przystępny i niewyszukany, przez co zrozumiały. Warto wspomnieć o samej strukturze książki – próżno w niej szukać podziału na rozdziały. Tekst jest zbity, a poszczególne wydarzenia oddzielone jedynie małą przerwą.
W powieści Brejdyganta czytelnik odnajdzie misternie utkaną intrygę, która z czasem zaczyna się rozrastać i zataczać coraz szersze kręgi, kończąc na niesztampowych torach. Choć zamysł niczym się nie wyróżnia – jest typowy dla tego typu powieści – tak, na tle całości, wypada naprawdę dobrze. Czego nie można powiedzieć o narracji – chwilami zdaje się patetyczna, nieco przerysowana i przekombinowana, balansująca na cienkiej granicy realizmu.
Nietuzinkowe wydarzenia, przystępny styl i ciekawa intryga kryminalna stały się podwaliną intrygującego dzieła, którego motywem przewodnim jest strach przed samym sobą. Bo właśnie o tym traktuje „Rysa” – o lęku przed zapomnianymi meandrami psychiki, które niestudzenie chcą wypłynąć na powierzchnię.