Eutanazja (temat kontrowersyjny, temat tabu) oznacza dobrą, pozbawioną bólu i cierpienia śmierć. Jej zwolennicy uważają tę praktykę jako prawo człowieka do samodzielnej decyzji o momencie własnej śmierci, związanej z nieuleczalną chorobą wywołującą ból. Przeciwnicy zaś uważają eutanazję jako profanację najważniejszego daru od Boga. Gdzie kończą się granice moralności?
Pracujący w jednym z bostońskich szpitali David Shelton zostaje oskarżony o zabójstwo swojej pacjentki – Charlotte Thomas. Shelton, chcąc zakończyć cierpienie kobiety, miał podać jej śmiertelną dawkę morfiny, wykonując tym samym eutanazję. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, że za zabójstwami stoi działające na terenie całych Stanów Zjednoczonych Stowarzyszenie Sióstr Życia, zrzeszające pielęgniarki, które w imię etyki przeprowadzają eutanazję na nieuleczanie chorych pacjentach.
Tymczasem w szpitalu zaczyna dochodzić do kolejnych zgonów, jednak tym razem ofiarami są pacjenci, którzy po przebytych operacjach wracają do zdrowia. Ich śmierć zatem nie może być przypadkowa, tym bardziej być efektem eutanazji. Czyżby ktoś zabijał dla prywatnych korzyści?
Droga, którą postanowiłyśmy kroczyć, nigdy nie jest łatwa (…). Jeśli kiedykolwiek podążanie nią stanie się łatwe, będzie to dla ciebie znak, że z niej zboczyłaś.
Szokujący, przygnębiający i niepokojący prolog zapowiada, że powieść „Siostrzyczki”, która notabene pierwszy raz została wydana 35 lat temu, będzie intrygującą lekturą. Intryga, którą zaprezentował autor jest przemyślana, rozważna, prowadzona świetnym stylem. Nienużąca terminologia medyczna jest wiarygodna, Michael Palmer znakomicie uchwycił wyrachowanie, bezbłędnie zbudował mroczny klimat, którego brutalność dodatkowo dawkuje napięcie, a początkowo mozolna akcja nabiera zaskakującego tempa. Autor umiejętnie sieje zamęt i wywołuje lęk w odbiorcy, wszak to, co dzieje się na łamach powieści może dotyczyć każdego z nas.
Biorąc pod uwagę zarys fabularny nie trudno zauważyć, że autor dodał kilka upiększeń, które – powiedzmy szczerze – nie wyszły książce na dobre. Mam tutaj na myśli wątek romansu, który poprzez swą nutę ckliwości psuje odbiór tekstu. Kolejnym potknięciem stają się czarne charaktery, które przepełnione marazmem wypadają dość blado.
Nie uszło mojej uwadze, że główny fundament powieści (eutanazja) został przedstawiony pobieżnie, nad czym ubolewam. Ten kontrowersyjny temat zasługuje na więcej przestrzeni, niemalże rozbicia go na czynniki pierwsze. Niestety, Michael Palmer skupił się na morderstwie i – traktując po macoszemu eutanazję – odebrał powieści wyrazistość.
„Siostrzyczki” nie są dziełem zaskakującym, jednakże niesamowicie oddziałują na wyobraźnię czytelnika, wywołując mieszane uczucia. Powieść sieje w umyśle zalążek niepokoju, który zmusza odbiorcę do wysunięcia własnych przemyśleń i wniosków. Autor w dobry sposób wykorzystał ponadczasowy temat i – przymykając oko na mankamenty – stworzył ciekawie skrojony thriller medyczny.